Dotychczasowe informacje:
Pamiętamy o wielu trenerach, sportowcach, działaczach i sędziach. Wspominamy kluby sportowe rozwijające różne dyscypliny sportu, a także stowarzyszenia i instytucje, jak np. LZS, TKKF, czy MOSiR krzewiące kulturę fizyczną w miastach i wioskach naszego regionu.
Osobną bardzo ważną rolę w rozwoju sportu w Ustrzykach Dolnych odegrały miejscowe szkoły, począwszy od najstarszych tj. Liceum Ogólnokształcącego (dzisiaj ZSL w Ustrzykach D.) i Szkoły Podstawowej (obecnie ZSP Nr 1 w Ustrzykach Dolnych) a ZSP Nr 2 - Narciarskiej Szkole Sportowej kończąc.
Chcąc przypomnieć ww. bardzo prosimy o współpracę i przesyłanie zdjęć, wycinków prasowych dotyczących ważnych wydarzeń sportowych, prezentujących naszych sportowców podczas przygotowań, obozów sportowych i treningów itp., które miały miejsce w naszym mieście, powiecie i gminie w różnych okresach i czasie, a także przedstawiających zawodników, trenerów, działaczy i sędziów, którzy w tych wydarzeniach uczestniczyli i tworzyli historię ustrzyckiego sportu.
Z przyjemnością zamieścimy również relacje sportowe z ww. wydarzeń oraz charakterystyki sylwetek sportowców i ludzi ustrzyckiego sportu.
My natychmiast te materiały zeskanujemy i zamieścimy w galerii archiwum.
Dużym ułatwieniem będzie przesłanie zdjęć i materiałów emailem: sport@ustrzyki-dolne.pl
Zdjęcia i inne materiały mogą dotyczyć różnych dyscyplin sportu.
Za wszelką pomoc i współpracę serdecznie dziękujemy.
Ewentualny kontakt: Krzysztof Lachowski; 013 493 9502 lub 602324019. Dodatkowe informacje można uzyskać w biurze sportu Urzędu Miejskiego w Ustrzykach Dolnych mającym siedzibę w hali sportowej, ul. 29 Listopada 29 A.
Poniżej zamieszczone są galerie z zawodów z ubiegłych lat oraz archiwa, informacje dotyczą znanych postaci ustrzyckiego sportu, tradycyjnych imprez sportowych, funkcjonowania klubów sportowych oraz pozostałe związane z ustrzyckim sportem:
Niedawne obchody 60 - lecia Klubu Sportowego "Bieszczady Ustrzyki Dolne były doskonałą okazją do zaprezentowania pierwszych zbiorów galerii z historii klubu a tym samym Ustrzyk Dolnych na niwie sportu. Cztery z nich prezentujemy poniżej. >>>
Powrót
Bezcenna okazała się kronika Kol. Ryszarda Kargula prowadzona przez ponad 20 lat doskonale relacjonująca historę KS Bieszczady przez okres ostatniego ćwierćwiecza. Obecnie jest skanowana i niebawem zaprezentujemy ją na str. www. ustrzyckiego archiwum sportowego. Panu Ryszardowi składamy serdeczne podziękowanie. Kilka foto możemy już zaprezentować. Galeria poniżej. >>>
Powrót
Ale oprócz tradycji piłkarskich naszego miasta bardzo znacząco zapisali się w ustrzyckiej historii sportu narciarze biegacze, alpejczycy i lekkoatleci. Pamiętamy też o biathlonistach, saneczkarzach, skoczkach narciarskich i skibobistach, łucznikach, szachistach, kolarzach szosowych i górskich. Bardzo znaczącą tradycję miała siatkówka. Do dziś pamiętamy wypełnioną halę liceum kibicami dopingującymi; trenowane przez najwybitniejszą postać ustrzyckiego sportu p. Kazimierza Sojkę; nasze siatkarki. Wiemy też i o innych uprawianych w Ustrzykach dyscyplinach sportu jak podnoszenie ciężarów, kyokushin karate i inne.
Powrót
KAZIMIERZ SOJKA
7 listopada 2008 r. zmarł Kazimierz Sojka - profesor LO w latach 1955-1989, sportowiec, najwybitniejszy w historii Ustrzyk Dolnych działacz sportowy, wychowawca kadr w narciarstwie klasycznym, alpejskim i biathlonie, trener kilku pokoleń siatkarek i siatkarzy, zasłużony działacz LOK, LZS, SZS.
Pogrzeb odbył się 10 listopada na cmentarzu miejskim w Ustrzykach Dolnych. W tym smutnym obrzędzie uczestniczyli przedstawiciele miejscowych władz z Burmistrzem Henrykiem Sułują, Przewodniczącym Rady Powiatowej Piotrem Korczakiem i Wicestarostą Zygmuntem Krasowskim na czele. Pana Profesora żegnali również przedstawiciele Zarządu Podkarpackiego Okręgowego Związku Narciarskiego z Prezesem p. Stanisławem Nahajowskim, przedstawiciele Koła Łowieckiego "Żbik". Żegnali także absolwenci i uczniowie oraz nauczyciele Zespołu Szkół Licealnych, którego przez 34 lata był nauczycielem. Na ostatnie spotkanie przybyli także przedstawiciele ustrzyckich zakładów pracy i instytucji, jak również mieszkańcy Ustrzyk Dolnych, wychowankowie, sportowcy, trenerzy, działacze, sędziowie zarówno narciarstwa alpejskiego, biegowego, biathlonu, piłki siatkowej, sportów obronnych i pozostałych dyscyplin, które Pan Profesor rozwijał jako nauczyciel, trener i działacz sportowy.
Pan Kazmierz Sojka urodził się 28.01.1932 roku we wsi Piekiełko w powiecie limanowskim. Ukończył czteroletnią szkołę podstawową w Piekiełku, siedmioletnią w Tymbarku, gimnazjum w Limanowej i Państwową Szkołę Ogólnokształcącą w Ujanowicach. W roku 1952 z łożył egzamin dojrzałości, po czym podjął studia w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego we Wrocławiu, które ukończył w 1955 roku. W tym samym roku zgodnie z otrzymanym nakazem pracy stawił się do dyspozycji Kuratorium w Rzeszowie, gdzie młodemu wówczas nauczycielowi zaproponowano pracę w Szkole Ogólnokształcącej Stopnia Podstawowego i Licealnego w Ustrzykach Dolnych. W ten prozaiczny sposób 15.08.1955 r. miejscowość ta pozyskała zaangażowanego bez reszty w działalność sportową fachowca, który - według opinii mieszkańców Ustrzyk Dolnych - wniósł największy osobisty wkład w rozwój i upowszechnienie w tym mieście sportu. Pomimo posiadanych kwalifikacji do nauczania wychowania fizycznego oraz przysposobienia wojskowego (oficer WP w stopniu porucznika) dbał o swój rozwój zawodowy przez cały okres swojej pracy. W roku 1960 obronił pracę magisterską we wrocławskiej Szkole Wychowania Fizycznego, a w 1968 roku uzyskał stopień trenera II klasy w narciarstwie i trenera II klasy w piłce siatkowej (po ukończeniu studiów podyplomowych w roku 1980). Po rozdziale szkół w roku 1963 pracował w pełnym wymiarze w LO. W latach 1958-1964 pełnił również obowiązki kierownika ogniska metodycznego w Ustrzykach Dolnych. W roku szkolnym 1973/74 był kierownikiem Internatu LO. Przez cały okres pracy nauczycielskiej konsekwentnie walczył o to, aby traktowany drugoplanowo przedmiot wychowania fizycznego uczynić równie ważnym jak inne przedmioty, przekonując i udowadniając jego ogromny wpływ na kształtowanie dyscypliny i postaw moralnych młodzieży. Dzięki zaangażowaniu Pana K. Sojki i Pani J. Geło młodzież LO przez wiele lat zdobywała czołowe miejsca we współzawodnictwie międzyszkolnym na najbardziej usportowioną szkołę województwa. Uczestniczyła w corocznej imprezie „Dzień Sportu�, której współorganizatorem był Pan Profesor. „Umiał pobudzić, wskazać kierunek, dać przykład i przekonać� - to słowa osób, które go znają. Większość obiektów sportowych powstałych na terenie miasta to w dużej mierze Jego zasługa. Dzięki osobistemu zaangażowaniu i uczestnictwu młodzieży, której był opiekunem i trenerem, powstały pierwsze w województwie wyciągi narciarskie. Pod kierownictwem swojego nauczyciela młodzież samodzielnie przygotowała strzelnicę sportową, trasy biathlonowe, boisko o nawierzchni asfaltowej (pełniące rolę lodowiska w porze zimowej), brała udział w budowie sali gimnastycznej. W roku 1959 z inicjatywy Pana K. Sojki rozpoczęto budowę tras narciarskich biegowych i slalomowych. Większość prac wykonano dzięki Jego ofiarności i zaangażowaniu zawodników sekcji narciarskich. Inspiratorski charakter Jego działalności miał niezwykle wysoki walor wychowawczy. Rozbudzenie wśród młodzieży zamiłowań sportowych oraz umiejętne pokierowanie nią przyniosło już po kilku latach pracy wiele satysfakcji organizatorowi ustrzyckiego narciarstwa. Już w roku 1963 na Ogólnopolskich Igrzyskach w Zakopanem Jego wychowanek zdobył złoty medal, a w roku 1967 trzech Jego zawodników uplasowało się w pierwszej dziesiątce na Mistrzostwach Polski. Pod koniec lat sześćdziesiątych sekcja alpejczyków MKS Halicz nie miała sobie równych w województwie rzeszowskim. Lata 70. to pasmo sukcesów sekcji biathlonowej prowadzonej również przez Pana Profesora (I miejsce sztafety chłopców oraz III miejsce sztafety dziewcząt w roku 1970 na Ogólnopolskich Igrzyskach Młodzieży Szkolnej, złoty medal sztafety chłopców w Zakopanem w roku 1977). Na zawodach centralnych organizowanych przez LOK Jego zawodnicy zajmowali czołowe miejsca, zdobywając wiele medali i pucharów. Obok pracy trenerskiej z narciarzami, od roku 1968 rozpoczął zajęcia z siatkarkami LKS „Mechanizator� Ustrzyki Dolne. W ciągu kilku lat awansowały one z klasy A do ligi okręgowej, zajmując czołowe lokaty. Walczyły także o wejście do drugiej ligi. Prowadzone przez Niego drużyny siatkarek kilkakrotnie zdobyły mistrzostwo woj. szkół średnich, a także reprezentowały województwo na spartakiadach centralnych. Pan K. Sojka organizował lub współorganizował liczne zawody na szczeblu rejonu, województwa i kraju (Ogólnopolskie Zawody Juniorów i Seniorów, Ogólnopolskie Igrzyska Młodzieży Szkolnej w Biathlonie). Współpracował (brał udział w sędziowaniu) i pomagał przy organizacji Narciarskich Mistrzostw Świata w Zakopanem, za co otrzymał imienne podziękowanie od komitetu organizacyjnego mistrzostw w roku 1962. Był współorganizatorem kursów na sędziów narciarskich. Organizował zajęcia sportowe dla nauczycieli, festyny oraz zawody w piłce siatkowej i strzelaniu (drużyny męska i żeńska kilkakrotnie zdobyły mistrzostwo woj. ZNP w piłce siatkowej i reprezentowały zarząd okręgu ZNP w zawodach strefowych). Jako nauczyciel PO brał czynny udział w ćwiczeniach wojskowych i prowadził letnie obozy przysposobienia obronnego. Był także instruktorem obrony cywilnej i zastępcą kierownika Oddziału OC przy UMiG w Ustrzykach Dolnych. W roku 1987 przeszedł na wcześniejszą emeryturę, pracując nadal na 1 etatu. W tym okresie swojej pracy prowadził sekcję dziewcząt „Sprawni jak żołnierze�, która w roku 1988 zdobyła mistrzostwo województwa i zajęła I miejsce na zawodach w Krakowie, na zawodach ogólnopolskich w Stalowej Woli w tym samym roku zdobyła brązowy medal, a w roku następnym zajęła IV miejsce. W roku 1989 Pan K. Sojka zakończył pracę w liceum.
Za wieloletnią działalność i osiągnięcia w pracy zawodowej, wychowawczej i społecznej uhonorowany: - Złotym i Srebrnym Krzyżem Zasługi, - Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, - Medalem Komisji Edukacji Narodowej, - Odznaką „Zasłużony Bieszczadom�, - Nagrodą Specjalną Ministra Oświaty i Wychowania, - Nagrodą Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki oraz wieloma innymi odznakami i dyplomami.
O Panu Kazimierzu Sojce Prezes Podkarpackiego Okręgowego Związku Narciarskiego w Ustrzykach Dolnych p. Stanisław Nahajowski podczas ceremonii pogrzebowej powiedział: "Pan Kazimierz to wybitny trener i wychowawca wielu pokoleń narciarzy i nauczycieli WF Ustrzyk Dolnych. Każdy z nas tu obecnych związał nić swego życia z prof. Kazimierzem. Jedni jako uczniowie, narciarze czy siatkarki działacze i sędziowie, inni jako znajomi i przyjaciele. Miałem zaszczyt zaliczać się do tych ostatnich. Kazimierz Sojka w 1955 r. jako absolwent WSWF we Wrocławiu rozpoczął pracę w ustrzyckim LO, mówiąc dokładnie w ustrzyckiej 11 - nastolatce. Jak łatwo policzyć przeżył na ustrzyckiej ziemi 53 lata - to szmat czasu. Czasu tego nie zmarnował. "Przeszedł przez życie czyniąc dobro". Te słowa z Pisma św. jakie odpowiadają postawie życiowej Profesora. Czynił dobro jako wzorowy mąż Alicji i ojciec córki Małgorzaty i syna Macieja, jako trener i działacz. Od prof. Kazimierza rozpoczął się marsz do sukcesów ustrzyckich narciarzy, do budowy tras narciarskich na Gromadzyniu i Kamiennej Laworcie, strzelnicy i trasy biathlonowej na Gromadzyniu. Umiał przekonać ówczesne władze powiatowe do wsparcia swoich planów budowy tych obiektów. wiele tysięcy godz. przepracował wspólnie z młodzieżą przy tych obiektach, które dziś unowocześnione są chlubą miasta i całego Podkarpacia. Miałeś wielki dar zjednywania ludzi, dar tworzenia wizji, która dla wielu z nas wydawała się mało realna. Jako trener umiałeś zachęcać olbrzymią ilość młodzieży do uprawiania sportu. Wychowałeś dziesiątki mistrzów województwa w zjazdach, czterech mistrzów Polski w biathlonie, medalistę akademickich mistrzostw świata w biegach narciarskich. Twoi wychowankowie kończyli akademie wojskowe - są dziś pułkownikami WP kończyli AWF - dziś są pracownikami naukowymi, nauczycielami i trenerami w ustrzyckich szkołach i klubach wychowującymi kolejnych medalistów. Kazimierz był bardzo skromnym człowiekiem, to co robił uważał, to normalne, że to jego obowiązek. Za swą wieloletnią pracę był uhonorowany wieloma odznaczeniami i wyróżnieniami sportowymi przez władze wojewódzkie i państwowe. Drogi Kazimierzu, Twoje dzieło żyje nadal, Twoi uczniowie szkolą i wychowują następnych zawodników, są tu wśród nas, żegnają Cię z żalem. "Człowiek żyje tak długo, jak długo trwa o Nim pamięć" - powiedział mądry człowiek. Pamięć o prof. Kazimierzu Sojce - wspaniałym człowieku, nauczycielu i działaczu sportowym trwać będzie bardzo długo Po trudach życia spoczniesz w bieszczadzkiej ziemi, pozostaniesz wśród nas obok swej ukochanej żoneczki Alicji, jak o niej mówiłeś i syna Macieja. Żegnaj honorowy narciarzu Ustrzyk Dolnych. Spoczywaj w pokoju! "
Ustrzyki Dolne, 10.11.2008r.
Podczas obrad XXVI sesji Rady Miejskiej w dniu 19 października 2012 r. w sali konferencyjnej Urzędu Miejskiego w Ustrzykach Dolnych jednym z pkt posiedzenia będzie nadanie Hali Widowiskowo-Sportowej przy Zespole Szkół Publicznych w Ustrzykach Dolnych imienia Kazimierza Sojki.
Powrót
Powrót
Bezcenna
Kronika kol. Ryszarda Kargula
|
|
|
|
|
Rok 1977 |
Sezon 1985-86 |
1988-89 |
|
|
|
|
|
Sezon 1990-91 |
|
Sezon 1991-92 |
|
|
Foto: Wojciech Dybaś |
|
To po kolei, stoją od lewej: Artur Majer, Janusz Kupiec, Jacek Jóźwiak, Andrzej Mikulski, Mariusz Hawro, Jacek Łeszega, Janusz Krech, Jędrzej Jędrych, Janusz Oskory, Mariusz Brukało, Wiesiek Krowiak. Na dole: Eryk Paczkowski, Witek Sabara, Wojtek Dybaś.
NAJLEPSZE LATA USTRZYCKICH JUNIORÓW!!!
|
|
Powrót
Powrót
Powrót
Józef Sudołowicz - narciarz alpejczyk
Pan Julian Balowski ( foto p. Juliana) przesłał bardzo interesującą informację o jednym z najlepszych alpejczyków w historii ustrzyckiego sportu Józefie Sudołowiczu. SUDOŁOWICZ Józek (grał na perkusji z Dziunkiem, Ryskiem Sidorem, Józkiem Balowskim i Haliną Zubal) - w latach 60-tych. Na zawodach narciarskich na Gromadzyniu "O puchar Bieszczad ów" przytrafiła mu się tragiczna historia. Jadąc na nartach dość ostro narty mu "przykantowały" i wytracił szybkość (zdj.1).Chcąc nadgonić utracony czas "zbijał" tyczki przedramionami, aż któraś wyskoczyła przed niego (zdj.2) i wbiła się w śnieg, grubszym końcem w kierunku narciarza. Niestety nie zdążył i grubszym końcem został trafiony w lewe oko-odruchowo wyłamał ją ale część została i tak upadł. Został doraźnie zaopatrzony na stoku(zdj.3.). Nasz kolega Dydak Jerzy zwiózł go na topoganie na wyciąg, skąd karetką odwieziony został do szpitala. Po jakimś czasie wyciągnięto jeszcze kawałki drzewa-oko nie zostało rozbite i prawie nie widział na niego ale dostawał padaczkę... Niestety nie ma go już wśród nas....
Starszych kolegów uprzejmie proszę o przesłanie informacji uzupełniających sylwetkę sportową Józefa Sudołowicza (mój e-mail: sport@ustrzyki-dolne.pl). Za informacje z góry dziękuję. Krzysiek Lachowski
Powrót
Niezwykły mecz - Autor: Bolesław Baraniecki
Za czasów okupacji niemieckiej w 1943 roku rozegrany został w Ustrzykach Dolnych potajemny mecz piłki nożnej pomiędzy Leskiem i Ustrzykami. Byłem na nim jako kibic i do niedawna sądziłem, że jestem jedynym świadkiem tego zdarzenia. Wspomniałem kiedyś o tym meczu Januszowi Rabiejowi, który zbiera informacje z historii leskiego sportu. Udało mu się odszukać jeszcze jednego świadka- Mariana Kabaja, leskiego zawodnika z tamtego meczu. Mecz w czasie okupacji? Ktoś powie, że to niemożliwe. A jednak! Wszelkie masowe spotkania, zebrania, organizowanie się młodzieży były przez Niemców surowo zabronione, a tym samym bardzo niebezpieczne. Za wszystko groziły srogie kary: co najmniej wywózka do Niemiec na roboty albo do obozu. A jednak dorastająca młodzież grała w piłkę i miała swoje nieformalne grupy. W Lesku grało się przeważnie na łąkach lub pastwiskach. Wielkość bramki mierzyło się krokami i oznaczało złożonym na czas gry ubraniem. Boisko wyznaczane było przez wielkość pastwiska. Na takim pastwisku w Posadzie Leskiej przy drodze do Jankowiec rozegrano mecz Lesko - Bezmiechowa. Między leskimi graczami rej wodził Tadek Bocheński. Pewnego razu, późną wiosną 1943 roku, ktoś dał nam znać, że chłopcy z Ustrzyk chcieliby z leskimi chłopakami rozegrać mecz. Przekazali, żeby przyjechać do nich w niedzielę porannym pociągiem. Tam ustrzyccy zawodnicy będą na nas czekać, rozegramy mecz i zaraz pierwszym pociągiem wrócimy do Leska, Tadek zaczął kompletować zespół. Udało mu się zebrać tylko dziewięciu zawodników. Paru było starszych z przedwojennej "Leskowianki". Prawie wszyscy mieli Arbeitskarty (karty pracy) i Kennkarty (dowody osobiste). Bez nich niebezpiecznie było się poruszać i jechać pociągiem. Ja, Kazek Bielak i może jeszcze ze dwie osoby jechaliśmy jako kibice. Kazek miał kartę pracy, bo pracował w warsztacie mechanicznym u Zwonarza. Natomiast ja pracowałem w Miejskim Zakładzie Elektrycznym. Pociąg do Ustrzyk mieliśmy rano. Żeby było bezpieczniej i żeby nie tworzyć grupy, wsiadaliśmy oddzielnie, każdy do innego wagonu lub przedziału. Wsiadaliśmy na stacji Lesko- Łukawica, a niektórzy na stacji Uherce - Tunel. Na stadionie w Ustrzykach, przy drodze do Jasienia, czekało już trochę kibiców i piłkarze. Baliśmy się trochę, żeby na stadionie nie było czasem kogoś z policji niemieckiej lub gestapo i żeby nas wszystkich nie wyłapali. Było paru z policji ukraińskiej (Ukrainische Hilfspolizei), ale oni też byli widzami. Od razu rozegra no mecz. Był sędzia główny i sędziowie autowi. Ustrzyckich graczy było jedenastu, leskich- dziewięciu. Mecz Lesko - Ustrzyki, niestety, przegraliśmy 2:3 o przegranej zadecydował w ostatniej chwili strzał z karnego na naszą bramkę. ' Pamiętałem kilka osób grających w tym meczu po stronie leskiej. Niedawno w rozmowie telefonicznej z Marianem Kabajem przypomnieliśmy sobie, jaki to był wtedy skład leskiej drużyny: Adam Ogonowski (stał w bramce, a pracował w nadleśnictwie) i Marian Jąkubowicz (pracował na poczcie) to byli ci starsi. Z młodszych grali: Tadek Bocheński (szklarz), Władek Weremiński (pracował w sklepie rolniczym), Zbyszek Smarzewski (pracował w mleczarni), Romek Spolski (także pracownik mleczarni), Józek Spolski (szewc) i Tadek Terefeńsko z Bezmiechowej. Najmłodszym z zawodników był szesnastoletni wówczas Marian Kabaj, Zaraz po meczu mieliśmy pociąg powrotny. Nie byliśmy zadowoleni z wyniku. Ale nie to było ważne! Cieszyliśmy się, że pod okiem Niemców, jawnie, a po kryjomu, rozegraliśmy praw-dziwy mecz i że nikomu nic się nie stało, że wszyscy wrócili do domów.
Źrddło: Bolesława Baranieckiego - „Opowieści leskie - z pamięci i z fotografii" (Wydawnictwo BOSZ)
Powrót
Nasi alpejczycy na zawodach w 1975r.:
Na zdjęciach pojawiają się m. innymi: Barbara Tarnowska (Magura Małastowska - 1975), Małgorzata Sojka, Maria Postołowska, Marek Jędrzejec, Janusz Kowalski, Adam Gil, Maciej Sojka oraz autor zdjęć: Marian Rygiel (Szklarska Poręba - Centralna Spartakiada Młodzieży - 1975).
Międzyszkolny Klub Sportowy „Halicz" Ustrzyki Dolne (lata 1975-1995).
W latach międzywojennych w Ustrzykach Dolnych działała sekcja Wojskowego Klubu Narciarskiego przy lotnisku w Ustjanowej, a także Harcerski Klub Narciarski. Po II wojnie światowej narciarstwo na trenie Ustrzyk Dolnych rozwijało się m. in. w klubach LZS „Strwiąż", GKS „Górnik", MZKS „Bieszczady" i MKS Podkarpacie". W 1975 roku kluby te połączyły się, tworząc MKS „Halicz". W tym okresie klub nie mógł uzyskać osobowości prawnej i działał w ramach Wojewódzkich Szkolnego Związku Sportowego w Krośnie. Pierwszym Prezesem Klubu, w latach 1975 - 1988, był Franciszek Nowak, sekretarzem Bronisław Jagielczuk. Zarząd tworzyli wtedy m. in. Stanisław Lesz, Stanisław Dutka, Stanisław Dul. Z działaczy klubu obowiązkowo należy wymienić Kazimierza Sojkę, który jako trener przyczynił się do rozwoju narciarstwa biegowego, zwłaszcza biathlonu. Barwną postacią na stanowisku sekretarza był Edward mazurek, człowiek „instytucja", który jako nieliczny miał uprawnienia instruktorskie do prowadzenia saneczkarzy, bokserów, łuczników i pływaków. Po Franciszku Nowaku, przez 4 lata, funkcję prezesa pełnił Bogdan Ferenc. Po nim na czele klubu stanęła Bernardyna Szymańczyk. Następnym prezesem, wybranym w 1994 roku, został Ryszard Cybruch. Od początku istnienia MKS „Halicz" posiadał sekcję biathlonu. Jej trenerem przez wiele lat był wspomniany Kazimierz Sojka. W tym okresie w „Haliczu" działali też Stanisław Nahajowski, prowadząc biegi narciarskie w Ustjanowej, a w Ustrzykach Dolnych Ryszard Cybruch, Waldemar Steciuk, Bernardyna Szymańczyk, Wiesław Cybruch i Feliks Janicki. Tworzenie przeciwwagi dla mocnego w tym czasie ośrodka sportu w Zakopanem, dało pierwsze wyniki. W ścisłej kadrze Polski znalazł się Wiesław Cybruch, który w klubie był od samego początku, najpierw jako zawodnik, a potem jako szkoleniowiec i działacz. Zawodnicy „Halicza" mogą pochwalić się w tym czasie brązowym medalem na Mistrzostwach Polski w biathlonie w Zakopanem. Natomiastw 1978 r. podczas Igrzysk Młodzieży szkolnej w biathlonie w Ustrzykach Dolnych, Paweł Wójcik, wywalczył złoty medal. Lata osiemdziesiąte to występy na arenie międzynarodowej Bogdana Taracińskiego i Leszka Pleskacza, którzy uczestniczyli w Mistrzostwach Świata Juniorów w 1983r. Bogdan Taraciński zajął wtedy 14 miejsce. W tym też czasie do sukcesów klubu przyczynili się Andrzej Bajwolski, Andrzej Kuźmiński, Bogdan Zwarycz i Wiesław Zając. Zawodnicy ci zdobyli razem 14 medali, w większości srebrnych, Trenerem zawodników w 1982r. był Wiesław Cybruch. Po nim szkoleniowcem został Waldemar Steciuk, będący równocześnie trenerem kadry narodowej juniorów. W związku, z tym, że zawodnicy kończyli szkołę średnią, a w nie było wystarczających środków finansowych, aby zatrzymać ich w kategorii seniorów, od 1985 r. sekcja biathlonu przestała istnieć. Warto wspomnieć, że w klubie działała sekcja saneczkarstwa śniegowego, którą prowadził Edward Mazurek. Wśród reprezentantów tej dyscypliny należy wyliczyć m. in. Renatę Michalec i Dariusza Tarnawskiego, którzy zdobyli dla klubu medale na zawodach ogólnopolskich. Od 1975 do 1993r. istniała sekcja narciarstwa alpejskiego. Pod koniec lat osiemdziesiątych wybijającymi zawodnikami byli: Artur Pereślucha, Radosław Nowak, Agata Cieraciew, Jolanta Stroińska, Ewa Stanuch i Jacek Krech. Ich trenerami byli: Bogdan Rauer, Bronisław Jagielczuk, a później Marek Jędrzejec. Od 1981 roku można mówić już o profesjonalnym prowadzeniu narciarstwa biegowego w MKS „Halicz". Wprowadzone przez braci Wiesława i Ryszarda Cybruchów nowe metody pracy, poparte wiedzą i praktyką, zaczynały przynosić efekty. O tym świadczą uzyskane wyniki. Zdobyte medale to także praca samych sportowców, m. in. Krzysztofa i Mariusza Kmiecików, Arkadiusza Kuca, Pawła Demkowskiego, Roberta Winnickiego, Grzegorza Lepaka. Cztery zawodniczki: Elżbieta Dudzik, Agnieszka Jopek, Brabra Stram i Małgorzata Buśko, pod wodzą Bernardyny Szymańczyk, wywalczyły złoty medal w sztafecie podczas Ogólnopolskich Igrzysk Młodzieży Szkolnej w Gołdapi w 1988 r. W 1992r. MKS „Halicz" na Mistrzostwach Polski Młodzików w Wiśle, w klasyfikacji klubowej, zajął pierwsze miejsce. Srebrny medal z tej imprezy przywiozły podopieczne Ryszarda Cybrucha: Jolanta Guzy, Dorota Chudzik, Joanna Marek i Jolanta Plęs, jak i podopieczni Bogdana zwarycza: Marcin Węgrzyn, Marcin Plęs, Piotr Kaszany i Wojciech Roczniak. Na Igrzyskach Młodzieży Szkolnej w Nowym Targu w 1992 r., o srebrne medale postarali się Wojciech Roczniak i Jolanta Guzy. Bez wątpienia Jolanta Guzy była jedną z najbardziej utalentowanych zawodniczek klubu. zakwalifikowała się na Mistrzostwa Świata Juniorów w Szwecji i na Uniwersjadę w Korei. Wraz z Marcinem Węgrzynem byli w kadrze Polski. Do tego Marcin Węgrzyn w kategorii juniorów uplasował się w pierwszej dwudziestce na Mistrzostwach Europy w Hiszpanii. Złota medalistka Mistrzostw Polski Młodzików - Ewa Guzy oraz srebrny medalista Mistrzostw Polski Juniorów - Rafał Węgrzyn uczestniczyli także w Mistrzostwach Europy Juniorów Młodszych na Słowacji w 1999r. Ogółem od 1992 do 2001 roku na koncie klubu z Ustrzyk Dolnych znalazło się 24 medale z Mistrzostw Polski. W zawodach Makroregionalnych i Pucharach Polski zawodnicy klubu zdobyli na przestrzeni 25 lat ponad 200 medali. Do grona wybijających się sportowców lat 90 - tych należy zaliczyć również Sylwestra Romanowicza (złoty i brązowy medalista Mistrzostw Polski Juniorów), Pawła Fundanicza, Grzegorza Biernackiego, Małgorzatę Leszegę, Magdalenę Sochę i Katarzynę Kucińską. Obecnie działalność MKS „Halicz" opiera się na współpracy z Narciarską Szkołą Sportową w Ustrzykach Dolnych, ze Szkołą Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem i Szkołą Podstawową w Ustjanowej Górnej. Od 1994 roku do chwili obecnej prezesem klubu jest Ryszard Cybruch. Swoje doświadczenie umiał przekazać swoim podopiecznym. Sam dwukrotnie uczestniczył w Uniwersjadach: we Włoszech w 1976 r., gdzie w sztafecie z Tadeuszem Majochem, Zygmuntem Janochą i Wiesławem Karwelem, zdobyli brązowy medal i w Czechosłowacji, dwa lata później. Obecnie w MKS „Halicz" działają dwie sekcje narciarstwo biegowe i lekkoatletyka (od 1995r.). Ogółem szkoleniem objętych jest ponad 100 zawodników. Zajęcia prowadzone są w siedmiu grupach: sześć grup narciarstwa biegowego i jedna lekkoatletyczna. Praca szkoleniowa opiera się głównie na zasadach społecznych.
Powrót
Ustrzyccy skibobiści - wspomnienia Andrzeja Jakubika spisane przez kol. Adama Lenia
Chociaż wymyślone, zostały jeszcze pod koniec XIX wieku, skiboby nie doczekały się takiej popularności jak inne zimowe dyscypliny sportu. Dla jednych skrzyżowanie roweru z nartami to dziwoląg, dla pasjonatów tej dyscypliny, to sposób na rekreacyjne spędzenia wolnego czasu. To także, wbrew pozorom, dyscyplina sportowa, w której rozgrywane są mistrzostwa i puchar świata.
Ta „nowinka” sportowa dotarła do Polski pod koniec lat 60., a pierwsze zawody rozegrane zostały w 1969 roku w Szklarskiej Porębie. Pierwsza połowa lat 70. to rozwój tej dyscypliny. Najmocniejsze ośrodki skibobowe to Skoczów, Zakopane, Szklarska Poręba i…. o czym mało kto wie Ustrzyki Dolne.
Ustrzyccy skibobiści odnosili sukcesy zwłaszcza w młodszych kategoriach wiekowych. Największe, Andrzej Jakubik, zdobywający tytuły Mistrza Polski oraz startujący na Mistrzostwach Europy.
Andrzej, podobnie jak większość młodych chłopaków z Ustrzyk od najmłodszych lat jeździł na nartach. Narciarstwo alpejskie, było jego pasją. Kiedy po raz pierwszy na stoku zobaczył dziwny sprzęt niby narty niby rower, zainteresował się nim. Zwłaszcza, że okazało się iż jazda na nim mając podstawy z narciarstwa alpejskiego nie jest aż taka trudna. Tak mu się wtedy wydawało. Faktem jest, że rekreacyjnie na skibobach jeździ się bardzo fajnie. Jednak rekreacja ma niewiele wspólnego z wyczynem. Przekonał się o tym startując w licznych zawodach.
- Organizacji sekcji skibobowej w Ustrzykach podjął TKKF Żubr działający przez Zarządzie Budownictwa Leśnego. Zaangażował się w to przedsięwzięcie szef ustrzyckiego TKKF-u Roman Korczak, a bezpośrednim naszym opiekunem był pracownik ZBL-u Tadeusz Strzelecki – wspomina Andrzej Jakubik. Zresztą do połowy lat 80., kiedy to powstał Polski Związek Skibobowy, skibobami zajmowała się właśnie ta organizacja. TKKF zakupiło kilka skibobów i rozpoczęliśmy „treningi”. Mówię w cudzysłowie, ponieważ nie mieliśmy trenera, i uczyliśmy się jeździć sami, trochę intuicyjnie, trochę podpatrując jak robią to zawodnicy z klubów z większą tradycją. Nie było stypendiów, dożywiania. Zupełna amatorka. Ćwiczyliśmy między innymi na stokach Laworty, kiedy nikt jeszcze nie myślał, że powstanie tam stacja narciarska. Wystarczała ośla łączka. Tyle, że trzeba tam było dotrzeć. Pamiętam jak razem ze swoimi kolegami Andrzejem Siedlanowskim i Wieśkiem Hawrylikiem targaliśmy na plecach sprzęt, a było co nosić.
Po pierwszym okresie sekcja skibobowi zmieniła patronat z ZBL-u na Miejskie Zakłady Remontowo-Budowlane. Za sprawą ówczesnego dyrektora firmy Tadeusza Lepaka oraz pracownika socjalnego Wacława Tokarskiego skobobistom trochę się polepszyło.
Przyszły pierwsze zawody, w których ustrzyccy zawodnicy mieli okazję skonfrontować się z zawodnikami z innych ośrodków. Okazało się, że nie ma aż takiej dużej różnicy. Ambicją i odwagą nadrabiali pewne niedoskonałości w technice. Była natomiast przepaść w sprzęcie. Ich skiboby daleko odbiegały od tych, na których jeździli zawodnicy z Karkonoszy, Zakopanego czy też Skoczowa, będącego w tamtych latach najważniejszym ośrodkiem tej dyscypliny.
Dużo czasu poświęcali na modernizację sprzętu. A to poprawiali profil siodełka, a to wymienili amortyzatory lub kombinowali przy płozach. Były to wszystko oczywiście półśrodki, ale tylko na takie mogli sobie pozwolić. Aby wystartować w zawodach Andrzej wyprosił u mamy, która „zasponosrowała” mu kask. O ocieplaczu można było tylko pomarzyć. W pionierskich czasach lat 70. Nie było wśród zawodników specjalizacji w konkurencjach. Wszyscy startowali zarówno w slalomie, slalomie gigancie i zjeździe.
Andrzej z innymi zawodnikami zaczęli wyjeżdżać na zawody ogólnopolskie. Pierwsze wrażenia były momentami przerażające. Trasy w Zakopanem trudno było porównać do naszych ustrzyckich. Stojąc na starcie człowiek bał się popatrzeć w dół. Ale nie było wyjścia, jak już się przyjechało, to trzeba było zjechać niejednokrotnie z prędkością ponad 100 km/godziną – opowiada Andrzej.
I zjeżdżało się i to z całkiem niezłymi rezultatami. Pierwsze poważniejsze sukcesy sportowe przyszły w 1974 roku. W rozgrywanych w Ustrzykach wojewódzkich zawodach Andrzej Jakubik zajął pierwsze miejsce w slalomie oraz trzecie w zjeździe. W tym samym roku w międzynarodowych zawodach „O Puchar Śnieżki” w Karpaczu zajął trzecie miejsce w slalomie specjalnym. Wyniki sportowe w latach 74-75 zaowocowały powołaniem Andrzeja Jakubika do reprezentacji Polski.
Zima 1976 roku okazała się najlepszą w jego karierze. W styczniu wygrał slalom gigant podczas zawodów o „Puchar Naczelnika Zakopane”, następnie zawody o „Złoty Kask Beskidów”. Na przełomie lutego i marca wziął udział w Mistrzostwach Europy w czeskim Szpindlerowym Młynie. W zjeździe Andrzej zajął 12 miejsce wśród juniorów. Niestety ze względu na awarię sprzętu nie ukończył slalomu giganta.
W połowie marca potwierdził swoją dominację w kraju. W I Mistrzostwach Polski rozgrywanych w Zakopanem w slalomie specjalnym zajął drugie miejsce, w gigancie był trzeci, co dało mu zwycięstwo w dwuboju alpejskim.
Dzięki tym rezultatom został członkiem kadry, która miała wziąć udział w mistrzostwach świata, rozgrywanych w Austrii. Niestety ale środowisko zakopiańskie miało znacznie mocniejsze przełożenie i nie biorąc pod uwagę względów sportowych Andrzej Jakubik z prowincjonalnych Ustrzyk został „wykolegowany”. W jego miejsce pojechała żona jednego z działaczy.
-To prawdę mówiąc, bardzo mnie podłamało. Młodemu człowiekowi wierzącemu w ideały, do głowy by nie przyszło, że można zrobić coś takiego. Wydawało mi się, że sport to czysta walka. Okazało się, że nie do końca – mówi Andrzej.
To przyspieszyło jego decyzję o rozwodzie ze sportem. W 1977 roku o Andrzeja upomniało się wojsko. Po dwóch lata powrócił do Ustrzyk. Miał jeszcze propozycję aby zająć się szkoleniem młodzieży, ale nie chciał a zwłaszcza nie miał możliwości. Ze skibobów żyć się nie dało, a trzeba było zająć się swoją pracą zawodową. Kilkadziesiąt lat spędził za kółkiem ciężarowych samochodów. Trzy lata temu zdrowie odmówiło mu posłuszeństwa i przeszedł na rentę. W domowym archiwum pozostało trochę dyplomów, pucharów i medali. Pozostały też wspomnienia oraz przeświadczenie, że w życiu podobnie jak w sporcie trzeba być twardym.
Adam Leń
Skiboby - są indywidualnym sportem zimowym, przypominającym narciarstwo alpejskie z jednym wyjątkiem, zawodnik porusza się na pojeździe stanowiącym połączenie nart i roweru. Dodatkowo zawodnicy dysponują dwiema małymi nartami przymocowanymi do butów, które pomagają im utrzymać stabilność podczas jazdy. Zawody skibobowe rozgrywane są w slalomie, gigancie i super gigancie.
Skibob jako sprzęt do celów sportowych, rekreacyjnych, powstał w 1892 r., a jego twórcą był Amerykanin Stevens. Do Europy sprzęt ten dotarł na początku XX w. Pierwsze zawody odbyty się w 1924 r. w Cortina d. Ampezzo. Renesans skibobów nastąpił po II wojnie światowej. W 1961 r. w Insbrucku powstała Międzynarodowa Federacja Skibobowa, która w 1967 r. zorganizowała pierwsze Mistrzostwa Świata w Bad Hofgastein. Od tego momentu mistrzostwa te odbywają się regularnie. W Polsce pierwsze zawody "ogólnopolskie" zorganizowano w 1969 r. w Szklarskiej Porębie, a w 1970 r. zawody w obsadzie międzynarodowej (Czechosłowacja, Austria, Włochy). W Polsce skibobami zajmował się TKKF aż do roku 1985 - do chwili powstania Polskiego Związku Skibobowego na Kongresie założycielskim w Skoczowie. W chwili obecnej główne ośrodki tego sportu w kraju to Beskidy, Zakopane, Karkonosze, a w Europie - Austria, Czechy, Szwajcaria i Niemcy.
Powrót
|