Niemałą niespodziankę sprawiła kibicom w Falun Ewelina Marcisz. Polka nie kryła zadowolenia z zajęcia w sprincie 25. miejsca. - Wielu mnie już skreśliło – uważa multimedalistka Uniwersjady.
Obok rewelacyjnie spisującej się dziś na trasach w Falun Justyny Kowalczyk to właśnie zawodniczka klubu MKS Halicz Ustrzyki Dolne była najjaśniejszą gwiazdą wśród biało-czerwonych. Jako ostatnia zakwalifikowana przyzwoicie pobiegła w pierwszym z biegów ćwierćfinałowych (rywalizowała m.in. z Justyną Kowalczyk i Aino-Kaisą Saarinen), na mecie wyprzedzając Szwedkę Pajalę. Podopieczna Wiesława Cempy, mimo odpadnięcia na tym etapie zawodów, nie kryła zadowolenia.
- Nie ma żadnego niedostytu. Jest satysfakcja, tym bardziej duża, że nie spodziewałam się na pewno awansu do czołowej trzydziestki już na samym początku. Może te kwalifikacje mogły pójść mi lepiej, jeżeli spojrzę na nie przez pryzmat wcześniejszych startów, ale jest nad czym pracować, więc się cieszę – powiedziała Ewelina, której udział w światowym czempionacie był jednym z największych celów tego sezonu. Już sama jego realizacja dała jej motywację do dalszej pracy. Na początku stycznia narciarka doskonale wystąpiła podczas Uniwersjady w Szczyrbskim Plesie (Słowacja), jednak później postanowiła odpuścić starty.
Marcisz: - Od Uniwersjady zdążyłam wrócić do domu, gdzie pochwaliłam się medalami, odwiedziłam rodzinę i znajomych, a także znalazłam chwilę na spędzenie czasu ze swoim chłopakiem. Miałam spokój w przygotowaniach, bliscy pozytywnie mnie nakręcali, co wychodziło im naprawdę dobrze.
Po raz ostatni w imprezie tej rangi 24-latka wystąpiła w Oslo, gdzie wraz z pozostałymi paniami zajęła 8. miejsce w sztafecie. Indywidualnie zajmowała odległe lokaty. W międzyczasie srebrna medalistka mistrzostw Polski popadła w poważne kłopoty zdrowotne, z których wyjście na prostą kosztowało ją wiele sił. - Widzę, że te biegi coś mi przynoszą i mam taką motywację, że chcę jeszcze więcej. Teraz wiem, że było warto o siebie powalczyć, zacisnąć zęby. Wiem, że wiele osób nie sądziło, że jeszcze będę biegać. Muszę to powiedzieć. To, że nie byłoby to możliwe bez wsparcia rodziny, bliskich, trenera, którzy mnie nie opuścili. Ogromnie dużo im zawdzięczam. Że ponownie, po czterech latach, mogę pobiec w narciarskich mistrzostwach świata – przyznała dumna i nieco wzruszona Marcisz.
Zawodniczka zwróciła uwagę na trasę sprintu, która – jej zdaniem – idealnie podpasowała Justynie Kowalczyk. - Jest bardzo wymagająca, szczególnie pierwsza jej część, gdzie trzeba mocno popracować na podbiegu. Jeżeli się tam pójdzie za mocno, brakuje później na cały stadion i ja właśnie taki błąd popełniłam w eliminacjach.
Marcisz nie wie jeszcze, w których konkurencjach wystartuje w dalszej części imprezy. Te kwestię należy ustalić ze sztabem szkoleniowym. Z wcześniejszych założeń wynika, że będą to na pewno bieg łączony na 15 kilometrów, dziesiątka łyżwą i sztafeta.
Korespondencja z Falun, Michał Chmielewski
Źródło: www.skipol.pl