Polki w składzie Kornelia Kubińska, Justyna Kowalczyk, Ewelina Marcisz»» i Sylwia Jaśkowiec zajęły piąte miejsce w sztafecie 4x5 km w narciarskich mistrzostwach świata w Falun.
Takiego miejsca nie było od 1968 roku. Warto przypomnieć, że piąte miejsce jest najlepszym wynikiem polskiej sztafety od igrzysk w Grenoble w 1968 roku. Wtedy nasza sztafeta trzyosobowa w składzie Weronika Budny, Józefa Czerniawska, Stefania Biegun również była piąta.
Stefania Biegun»», dzisiaj zamieszkała w Wetlinie, to trzykrotna olimpijka igrzysk w Squaw Valley 1960, Innsbrucku 1964 i Grenoble 1968. Od 2003 roku jest honorowym gościem Bieszczadzkiego Biegu Lotników - ogólnopolskiego masowego biegu narciarskiego w Polsce i na Podkarpaciu (28 edycji).
Polki nie kryły zadowolenia po zajęciu 5. lokaty. Wygrały bezkonkurencyjne Norweżki.
Jest super, dla mnie najważniejsze było, by być w ósemce, a jesteśmy wyżej i wiemy, że to sukces. To nagroda dla nas wszystkich. Słyszałam od panów z telewizji, że takiego rezultatu nie było od 1968 roku, więc jest się chyba z czego cieszyć – wykrzykiwała po biegu Kornelia Kubińska, która na gorąco po wyścigu stwierdziła, że zdawała sobie sprawę, iż zajęcie dziś podium to misja z kategorii niemożliwych. - Piąte miejsce jest dla mnie zapłatą za te wszystkie lata wyrzeczeń i poświęceń. Wiem, że było warto codziennie harować.
Wszystkie cztery dziś biegłyśmy świetnie, więc nasze miejsce nie jest dla nas zaskoczeniem. Wybiegałyśmy je sobie – przyznała Ewelina Marcisz, której w walce z przedstartowym napięciem pomagała mentorka ekipy Justyna Kowalczyk. - Stała taka podenerwowana, myła naczynia, więc sobie pomyłyśmy razem. Ewelina gotowała, więc teraz mamy na obiad w nagrodę tortillę – opowiadała z uśmiechem mistrzyni olimpijska.
Ewelina Marcisz - młoda zawodniczka klubu MKS Halicz Ustrzyki Dolne zapowiedziała też, że chce trenować i jej marzeniem, czego nie boi się powiedzieć, są igrzyska olimpijskie.
Ewelina w Falun udowodniła, że warto na nią stawiać. Usłyszała to po biegu z ust najbardziej utytułowanej z Polek Justyny Kowalczyk. Justyna skomentowała też biegi dziewczyn: - Dumna jestem z dziewczyn. Jesteśmy na dobrej pozycji wyjściowej, bo każda z nas – chyba po raz pierwszy w polskiej ekipie – włożyła wszystko w ten bieg sztafetowy. Walczyłyśmy o każdy centymetr. Mam nadzieję, że ja się szybko nie zestarzeję i że wspólnie sobie zaprowadzimy na podium nowy porządek. Zwłaszcza, że w Lahti jest naprawdę fajna trasa! I przy odrobinie szczęścia połowa się jeszcze wywróci na ostatnim zjeździe i damy radę – żartowała kapitan biało-czerwonych. Jak sama powiedziała, mobilizować dziewczyn przed biegiem nie było potrzeby. Nakręcały się same.
ŹRÓDŁO:
www.skipol.pl